top of page

Uratowane konie przed śmiercią

Pomóżcie konikowi!!

POTRZEBNA PILNA POMOC DLA CHOREGO KONIA!

info 17 / 01 / 2013, 09:49

Kilka dni temu pod naszą opiekę trafił 16 letni wałach o imieniu Figaro. Stan jego zdrowia jest bardzo niepokojący. Wiele wcześniejszych  zaniedbań sprawiło, że koń potrzebuje natychmiastowej operacji. Jedynie to może uratować jego życie.

Figaro był własnością szkoły, która kształci młodych ludzi w dziedzinie hodowli zwierząt. Przez lata kolejni uczniowie uczyli się na nim anatomii oraz obsługi zwierząt. Wydawałoby się, że instytucje kształcące młodych ludzi powinny uczyć nie tylko zawodu, ale również moralności i poczucia empatii, dając przykład jak traktować zwierzęta. Niestety, kiedy Figaro zaczął chorować – podjęto decyzję o jego sprzedaży. Cudem nie trafił w ręce handlarza. Jedna z uczennic szkoły uratowała mu życie. Wykupiła go z własnych pieniędzy, był wtedy w tragicznym stanie.

W chwili obecnej stan zdrowia Figaro jest bardzo zły. W wyniku zgnicia jednego z zębów trzonowych cała zatoka szczękowa wypełniona była ropą. Figaro przeszedł już operację usunięcia zęba. Ropny wyciek jednak nie ustaje, ponieważ infekcja przeszła na torebkę powietrzną. Aby sprawdzić gdzie dokładnie znajduje się stan zapalny powodujący tworzenie tak ogromnej ilości ropy, potrzebne są specjalistyczne badania w klinice dla koni. Jedynie to pozwoli ustalić w jakich miejscach można operacyjnie założyć dreny, które uratują życie Figaro.

Tylko w taki sposób możemy pomoc zwierzakowi, który przez całe swoje życie służył człowiekowi. Tylko Wy możecie odmienić jego los! Przejęliśmy odpowiedzialność za Figaro, ale koszty jego leczenia przerastają nasze możliwości finansowe. Kolejna operacja i badania to koszt około
4000 złotych. Musimy się spieszyć ponieważ czas działa na niekorzyść Figaro. Badania trzeba zrobić przed końcem stycznia. Prosimy o pomoc w jego imieniu.

Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc!

http://ratujkonie.pl/numery-kont/

Więcej informacji można znaleźć pod numerami telefonów:
biuro 22 349 97 74
Iwona 797 649 508
Dominika 797 649 509

 

Drops uratowany!

info 01 / 03 / 2012, 22:22

Dziękujemy Wam Kochani, za pomoc i za podarowanie życia Dropsikowi:)

Drops przyjechał do nas przedwczoraj wieczorem. Pierwszą rzeczą jaką zrobił było wytarzanie się w piachu. Na razie jest bardzo onieśmielony i wystraszony. Nie szuka kontaktu z innymi końmi. Do ludzi też podchodzi ze sporą dozą obawy. Musimy poczekać kilka dni i dać mu się oswoić z nowym miejscem i nową dla niego sytuacją.

Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby rzeźnie miały szklane ściany wszyscy
bylibyśmy wegetarianami. Niestety wysokie betonowe mury czynią zabijanie zwierząt czymś bardzo odległym, a setki tysięcy zwierząt giną codziennie w ubojni – często uśmiercane okrutnie. Konie w Polsce najczęściej trafiają do rzeźni w Rawiczu. Stoją w szeregu, z wygolonymi ogonami i wybitymi na zadzie numerami. Czekają na swoją kolej.

Kilka dni temu dowiedzieliśmy się o istnieniu Dropsa. Jego właściciel kiedyś hodował konie. Interes przestał się opłacać więc postanowił sprzedać pozostałe stado. Handlarz zabrał już do rzeźni prawie wszystkie konie, w tym matkę Dropsika.

W stajni zostały trzy młode ogiery i mały Drops. Ma niecałe półtora roku i jest bardzo pokraczny. Podobno jest kucem, ale bardziej przypomina końskiego karała – ma tułów większego konia i śmiesznie krótkie nogi. Był bardzo związany ze swoją matką. Teraz, kiedy jej nie ma stał się niespokojny. Został zupełnie sam – pozostałe konie nie akceptują takiego odmieńca. Wcześniej nie obawiał się kopniaków, bo klacz była czujna i zawsze chroniła swoje dziecko. Ale odkąd jej nie ma, mały jest zdany tylko na siebie. Dlatego hodowca postanowił go sprzedać. Również z obawy, że pozostałe konie mogą go okaleczyć, a nawet zabić. A wtedy straciłby bardzo dużo. Życie Dropsika ma wysoką cenę – jest masywny, waży ok. 320 kilogramów, a cena mięsa źrebaka w rzeźni to 8 złotych za kilogram. Wszystko jest już ustalone – ma po niego przyjechać ten sam handlarz, który zabrał jego matkę.

Ale z Państwa pomocą mamy szansę ocalić Dropsa. Jeśli zdobędziemy 2500 złotych do 15 marca – właściciel odsprzeda go fundacji, a nie handlarzowi. Prosimy o wsparcie naszej akcji, chcemy, żeby Dropsik dołączył do naszego fundacyjnego stada.

 

 

Junior razem z Polanką są w naszej stajni!

info 10 / 12 / 2012, 09:50

Oba konie są w dobrej formie, jednak Polanka nie akceptuje obecności innych koni. Junior jest radosnym źrebakiem i bardzo lubi kontakt z człowiekiem. Matka z synkiem są już bezpieczni. Dziękujemy Wam ogromnie za pomoc w ich uratowaniu!!!

Kilka dni temu apelowaliśmy o pomoc dla klaczy Polanki. Jej właściciel zamierza sprzedać ją do rzeźni pomimo tego, że przez wiele lat oddawała mu źrebaki aby zarobić na swoje utrzymanie. Kiedy podupadła na zdrowiu i okazało się, że nie jest w stanie zajść ponownie w ciążę - gospodarz bez wahania podjął decyzję o pozbyciu się klaczy. Udało nam się go przekonać, żeby sprzedał Polankę fundacji. Zaproponowaliśmy, że odkupimy matkę ze źrebakiem, ale Junior miał zostać w gospodarstwie…

Okazało się, że właściciel Juniora nagle zmienił zdanie. Stwierdził, że jednak koń nie jest mu do niczego potrzebny. Woli go sprzedać handlarzowi ze względu na wysoką cenę źrebięciny. Junior jest cudownym źrebakiem. Pierwsze miesiące życia spędził na łące u boku swojej matki. To radosny młody konik. Jest pełen energii i ciekawości dla otaczającego go świata.

Chcemy zrobić wszystko, żeby uratować oba konie. Nie wiemy dlaczego właściciel tak szybko zmienił zdanie, ale wiemy, że nie możemy zostawić tam Juniora. Udało nam się wynegocjować dłuższy termin zapłaty – dostaliśmy czas do 28 grudnia. Potrzebujemy 1500 złotych, dzięki którym uratujemy Juniora przed rzeźnią. Prosimy Was o pomoc!

Udało się! Sofi jest uratowana!

info 19 / 11 / 2012, 09:38

W ciemnej oborze wśród innych zwierząt gospodarskich stoi klacz, o którą od dawna nikt nie dba. Gospodarz od czasu do czasu dorzuci jej trochę słomy pod kopyta, żeby nie stała po kolana w gnojówce. W pomieszczeniu jest brudno, wszędzie wiszą pajęczyny, a w otworach po wybitych szybach upchane są stare szmaty. Kiedy otwieramy drzwi zwierzęta mrużą oczy. Przyzwyczajone są do mroku. Te, które stoją w przedniej części mają lepsze warunki. Dla klaczy nie było tu miejsca. Gospodarz uwiązał ją na końcu tego ciemnego pomieszczenia.
Klacz ma na imię Sofi, ale gospodarz nie nazywa jej po imieniu. Dla niego to jest po prostu „kobyła”. Kupił ją kilka lat temu, bo przecież „na gospodarstwie we wsi koń musi być!”. Sofi miała pracować w polu i wozić swojego właściciela bryczką po  okolicznych drogach. Ale kiedy gospodarstwo przejął syn gospodarza – wszystko się zmieniło. Sofi nie jest tu potrzebna. Teraz do pracy w polu mają maszyny, a na przejażdżki bryczką brakuje czasu.

Klacz od dawna nie wychodzi na zewnątrz. Kiedy podchodzimy do niej jest tak ciemno, że prawie jej nie widać. Żeby ją zobaczyć trzeba wpuścić trochę światła do obory szeroko otwierając drzwi. Sofi ma piękne duże oczy pełne smutku. Jak każde zwierzę spragniona jest powietrza, ruchu, towarzystwa innych koni i opieki, której tutaj już nie otrzyma. Gospodarze postanowili ją sprzedać. W okolicy skupują zwierzęta do rzeźni. Za kilka dni przyjadą również po nią.

Udało nam się przekonać właścicieli, żeby poczekali ze sprzedażą Sofi do 5 grudnia. Tyle mamy czasu na zebranie 2800 złotych, które mogą ocalić życie tej klaczy. Po raz kolejny zwracamy się do Was z prośba o pomoc! Wierzymy, że wspólnie uda nam się uratować Sofi przed rzeźnią.

bottom of page